Prawie pokojowa rewolucja

Tunezja w ostatnich latach była obecna we wszystkich światowych mediach, a to za sprawą rewolucji, która się tam dokonała. Jaśminowa rewolucja, bo tak została nazwana, zaczęła się w 2010 roku. Iskrą, która wywołała ogólnokrajowe protesty było samospalenie się bezrobotnego Tunezyjczyka. Obywatele tego kraju wyszli na ulice, by zaprotestować między innymi przeciwko wysokiemu bezrobociu i ograniczaniem ich swobód obywatelskich. Nie chcieli już więcej korupcji i nepotyzmu panującego w polityce. Krytykowali oni też wieloletniego prezydenta kraju, chcąc jego odejścia. Władza zareagowała na protesty, co tylko zmobilizowało większą grupę osób do przyłączenie się do rewolucji. Rewolucja niestety nie odbyła się bez ofiar. Jednak protestujący Tunezyjczycy w końcu zwyciężyli, rząd ustąpił, a prezydent zrezygnował z dalszego pełnienia swojej funkcji. Rewolucja w Tunezji odbiła się znacznie na turystyce, która jest najważniejszym sektorem gospodarki w tym kraju. W styczniu 2011 roku, podczas trwających protestów, większość zagranicznych turystów została ewakuowana z kraju. Dzisiaj nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by na urlop wybrać się do tego kraju. Nie istnieje większe niebezpieczeństwo, bo sytuacja już dawno się uspokoiła, a na turystów czekają piękne, piaszczyste plaże i starożytne zabytki.